wtorek, 26 lipca 2011

Angel's place ;)

dzisiaj spałam tylko dwie godziny. hajt, nie? położyłam się do łózka o 2, zasnęłam o 4, a musiałam wstać o 6. u Angel prawie zasypiałam na stojąco, ale musiałam jechać, żeby zobaczyć po raz ostatni moich ulubieńców zanim stąd wyjadę. będę za nimi bardzo tęsknic, a szczególnie za Angel.


Joepie <3 
to było tak słodkie w wykonaniu tego półtora metrowego dobermana, że aż zrobiłam zdjęcie.
+ o ujebanym w piasku rękawie nie wspomnę.


me & Bertje <3
ten wariat był najbardziej rozbrykany i cały czas mnie zaczepiał. taką kruszynę to tylko na rękach nosić i całować.




love love love

JOEPIE


BERTJE + MAC


MOBY




 słaba jakość zdjęć, bo robiłam telefonem. nie chciało misie brać lustrzanki w ten deszcz.