niedziela, 24 lipca 2011

nearly 3 o'clock.

po meczącym dniu spędzonym na bieganiu po ogromnych sklepach jestem zła, bo nowej klawiatury jak nie miałam - tak nadal nie mam. kupiłam tylko kilka drobiazgów do swojego pokoju i nic konkretnego poza tym.
oficjalnie chciałam podziękować wszystkim, za dobre słowo kierowane w moją stronę. wczorajsza wiadomość na odpowie bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła, jak z resztą wiele innych. cieszy mnie fakt, że są jeszcze ludzie, którzy chcą i potrafią wesprzeć, a nie próbują za wszelką cenę oczerniać innych i dowartościowywać przez to samego siebie. wielki uśmiech w Waszą stronę kochani ; ) tak trzymajcie. 
dziś po południo chciałam iść do parku porobić zdjęć, ale pogoda raczej mi na to nie pozwoli. na szczęście domowa videoteka powiększyła się o 4 kolejne filmy, tak więc mam zaplanowaną niedzielę. ponadto większość moich znajomych właśnie jest gdzieś na imprezie, a ja siedzę tu sama i zaczyna robić mi się zimno.
słucham starych kawałków Rihanny i Mariach Carey i czuję, że chyba popadam w nostalgię -.-
tęsknie za moimi kochanymi mordeczkami, których nie widziałam tyle czasu. nie mogę już się doczekać kiedy wreszcie się zobaczymy! see you soon.





kocham tę piosenkę i słucham jej po raz samaniewiemktóry.
AMEN.